Wiecie co kochani...ręce opadają...i nie tylko...
Dzisiaj ok. 11,00 rano dzwoni mój tato i mówi,że zajechał na budowę,bo widział z drogi,że tam jakaś koparka coś robi . Okazało się,że to wykonawca kazał zasypać resztę tego co zostało wokół domu do zasypania sprzed deszczów.
Ale sprawa jest taka,że po naszej ostatniej rozmowie na temat tej koparki i jej kosztów,wykonawca stwierdził ,że ten koparkowy już więcej do nas nie przyjedzie,bo chyba się obruszył na nasze uwagi co do jego usług.
Wtedy znaleźliśmy sobie nowego operatora,tańszego.
Pytamy więc wykonawcy co ten "stary" robi na naszej budowie ? A poza tym nie sypie na rurę drenażową żwiru,tylko tą ziemię (glinę) z wykopu . Wykonawca stwierdził,że rurę położy się wyżej i wtedy zasypie żwirem.
No dobrze, a co z tą która już leży wokół fundamentu? Ma się zmarnować przez czyjeś - widzi mi się ?Przecież to my za nią zapłaciliśmy.Czy teraz mamy kupić następną?
W efekcie końcowym stanęło na tym,że Zbyszek kazał koparkowemu przerwać pracę i pożegnał pana na dobre,a wykonawca ma ponieść koszt dzisiejszej pracy koparki ,bo miało jej tam nie być,czyli 4 godz + pewnie dojazd.
Zanim dobudujemy się do poziomu dachu skończymy chyba na leczeniu nerwicy.Nasz poziom optymizmu spada nam błyskawicznie jak obroty na giełdzie .