...no i co? ...i nic!!!
Dostaliśmy nową decyzję ze starostwa uwzględniającą poprawki w projekcie. Niestety te poprawki to tylko dla urzędu i papierologii się przydadzą,bo dla nas w niczym nie pomogły . Nasz architekt skopał nową adaptację :
a) zamiast narysować ścianę kolankową na 3 pustaki, narysował na 5 (z tym,że nasze pustaki są wysokości 25 cm, a te na rysunku 20 cm, co w sumie daje o 25 cm wyższy budynek niż zamierzamy wybudować)
b) nie obliczył i nie narysował więźby dachowej po zmianach w projekcie
c) nie usunął komina z projektu, z którego zrezygnowaliśmy (kotłownia)
i beszczelnie jeszcze zapytał czy wysłałam mu pieniądze na konto za tą adaptację . Odpowiedziałam,że pieniądze dostanie jak my dostaniemy wyliczoną więźbę dachową, bo na tym nam najbardziej przecież zależy. Tyle czasu czekaliśmy na rysunki,żeby móc ją w końcu zamówić i nadal jesteśmy z niczym.
W przyszłym tygodniu będę u tego architekta i wyliczy mi długości poszczególnych elementów więźby , jak to określił " ...to potrwa moment ". Skoro to tylko moment to czemu od razu tego nie zrobił?
A wy piszecie kochani,że wszystko się ułoży i pech nas opuści? Myślałam, że mamy pod górkę, a tu wygląda na to, że wdrapujemy się na Himalaje .