Wszystkiego co się szczęściem zwie Zbyszku :-)
Nie ma to jak wybudować dom z fantazją
Zapomniałam wam napisać jakie cuda się zdarzają
Otóż jakoś tak pod koniec lutego złożyłam zeznanie VZM w urzędzie skarbowym, no i jak to oczywiście bywa, na zwrot vat-u trzeba czekać ok. 3 miesiące.
Pod koniec upływającego terminu czyli pod koniec maja zadzwoniła pani z owego urzędu i mówi,że trzeba się stawić celem dokonania korekty. To nic dziwnego, bo zazwyczaj wzywają do korekty, żeby coś z rozliczenia odrzucić, tak było zresztą w poprzednim roku.
Pani zarzyczyła sobie oświadczenia od hurtowni z których braliśmy materiał, że nie zalegamy im z płatnośiami za tamten rok. No więc zadzwoniłam do tych hurtowni ( w sumie trzech) i dostałam takie oświadczenia bez problemu .Do tego upoważnienie dla mojego taty, że w moim imieniu może dokonać korekty, bo niestety nie mogłam stawić się osobiście.
Ale kochani do czego zmierzam : pani urzędniczka pyta mnie "...a dlaczego pani nie uwzględniła faktury za zakup blachodachówki?" - odpowiadam, że nie wiem dlaczego, bo to księgowa robiła mi to rozliczenie, - a ona na to : " ...dobrze, to ja pani dopiszę tę fakturę i proszę mi tylko dostarczyć te oświadczenia o których mówiłam wcześniej..."
Mówię wam byłam w szoku - To urząd skarbowy chce mi coś dodać, a nie zabrać???
A pomijając wogóle fakt, że pani z urzędu była bardzo miła, grzeczna i młoda (tak myślę, bo miała młodo-brzmiący głos przez telefon). Więc jeszcze nie posiada skrzywienia zawodowego .
Jednak cuda się zdarzają nawet w urzędzie skarbowym , dzięki takiemu cudowi zyskaliśmy tysiąc złotych więcej.
Ponieważ odzewu w sprawie dalszych poprawek brak , jak i od cieśli tak i od dekarza, więc zadzwonił Zbyszek do kierownika budowy z zapytaniem co dalej robić. Mówi mu o tej małej lukarnie nad klatką schodową, że wygląda niesymetrycznie,że trzeba to naprawić, a on na to:
"...wykonawca dokonał napraw zgodnie z protokołem, a nawet więcej niż było napisane i to już w kwietniu ..." ( totalna bzdura !!!, no ale może nie wiedzieć,bo na budowie rzadko kiedy się pojawia) "...a ty jeszcze czegoś tam się doszukujesz, ..." - no to się Zbyszek zagotował .
Niby czego się doszukuje? Partactwo widać na kilometr. A on gdyby był solidnym kierownikiem budowy to może do tych partactw by nie dopuścił, a nie wmawiał nam, że szukamy dziury w całym.
Zbyszek mu oświadczył,że wyśle na budowę rzeczoznawcę, a on na to: "...jak to, na budowę nie może sobie wchodzić kto chce, ja nie wiem kogo ty chcesz tam wysłać..." więc Zbyszek mu podał z imienia i nazwiska i nazwy sądu przy jakim pracuje tego rzeczoznawcę, a on "...ja go muszę sprawdzić,kto to jest, bo na budowę nie powinnien wchodzić byle kto ..."
Pomijając fakt, że na naszą budowę wchodzi kto chce, jak np. ostatnio nasz kolega poproszony o zrobienie zdjęć i nikt nie reagował na obcą osobę na jej terenie .
Nie pozostaje nic jak wybrać się tam osobiście i potrząsnąć tymi wszystkimi fachowcami z bożej łaski.
No faktycznie czego my się czepiamy, przecież z daleka dach wygląda super Więc może zamieszkamy 200 m dalej w namiocie i nie będziemy musieli oglądać dachu z bliska?