...a kierownik budowy na to...
Ponieważ odzewu w sprawie dalszych poprawek brak , jak i od cieśli tak i od dekarza, więc zadzwonił Zbyszek do kierownika budowy z zapytaniem co dalej robić. Mówi mu o tej małej lukarnie nad klatką schodową, że wygląda niesymetrycznie,że trzeba to naprawić, a on na to:
"...wykonawca dokonał napraw zgodnie z protokołem, a nawet więcej niż było napisane i to już w kwietniu ..." ( totalna bzdura !!!, no ale może nie wiedzieć,bo na budowie rzadko kiedy się pojawia) "...a ty jeszcze czegoś tam się doszukujesz, ..." - no to się Zbyszek zagotował .
Niby czego się doszukuje? Partactwo widać na kilometr. A on gdyby był solidnym kierownikiem budowy to może do tych partactw by nie dopuścił, a nie wmawiał nam, że szukamy dziury w całym.
Zbyszek mu oświadczył,że wyśle na budowę rzeczoznawcę, a on na to: "...jak to, na budowę nie może sobie wchodzić kto chce, ja nie wiem kogo ty chcesz tam wysłać..." więc Zbyszek mu podał z imienia i nazwiska i nazwy sądu przy jakim pracuje tego rzeczoznawcę, a on "...ja go muszę sprawdzić,kto to jest, bo na budowę nie powinnien wchodzić byle kto ..."
Pomijając fakt, że na naszą budowę wchodzi kto chce, jak np. ostatnio nasz kolega poproszony o zrobienie zdjęć i nikt nie reagował na obcą osobę na jej terenie .
Nie pozostaje nic jak wybrać się tam osobiście i potrząsnąć tymi wszystkimi fachowcami z bożej łaski.
No faktycznie czego my się czepiamy, przecież z daleka dach wygląda super Więc może zamieszkamy 200 m dalej w namiocie i nie będziemy musieli oglądać dachu z bliska?