Coś w rodzaju DZIEŃ ŚWISTAKA
Pewnie większość z Was oglądała film pod tym tytułem,a my dokładnie tak się czuliśmy jak jego bohater.
(30 kwietnia) o 7-ej rano dzwoni wykonawca i informuje, że bloczki nie dotarły.My dzwonimy do firmy produkcyjnej i wykłócamy się o dostawę.Oni nas odsyłają do kierowcy transportu.
(4 maja) po długim weekendzie o 7-ej rano dzwoni wykonawca i znów mówi,że bloczki nie dotarły.My dzwonimy do firmy i ponownie wykłócamy się o spóźnioną dostawę.Oni skolei znowu odsyłają nas do kierowcy.
(5 maja) o 7-ej rano dzwoni wykonawca : ...bloczki nie dotarły.My dzwonimy do firmy ... itd.
Jest jednak upragnione zakończenie tej historii - bloczki fundamentowe wkońcu docierają na budowę.Chciałoby się krzyczeć NARESZCIE HURRA!
A oto pierwszy kawałeczek ściany fundamentowej JUPI !!!
Z tej radości,że "dzień świstaka" minął wklejam jeszcze jedno z ekipą budującą + mój tato z bratankiem
i jeszcze jedna fotka z szerszej perspektywy...a co mi tam