Tak to wygląda dzisiaj
Ściany fundamentowe coraz wyższe .Byłyby pewnie prawie na ukończeniu,gdyby pogoda była łaskawsza,ale nie spieszy nam się,aż tak bardzo.
tu poniżej otwór na rurę doprowadzającą wodę do budynku (ten czarny punkt w rogu )
Ściany fundamentowe coraz wyższe .Byłyby pewnie prawie na ukończeniu,gdyby pogoda była łaskawsza,ale nie spieszy nam się,aż tak bardzo.
tu poniżej otwór na rurę doprowadzającą wodę do budynku (ten czarny punkt w rogu )
Zastanawiam się nad takim rozwiązaniem
1 posadzka (terakota)
2 podkład betonowy
3 izolacja 2 razy folia lub 2 razy papa
4 keramzyt 25-30 cm
zamiast tradycyjnie
1 posadzka
2 podkład betonowy
3 styropian
4 folia
5 podkład betonowy
6 piasek
Może ktoś doradzi jak w tym zmieścić ogrzewanie podłogowe?
Pewnie większość z Was oglądała film pod tym tytułem,a my dokładnie tak się czuliśmy jak jego bohater.
(30 kwietnia) o 7-ej rano dzwoni wykonawca i informuje, że bloczki nie dotarły.My dzwonimy do firmy produkcyjnej i wykłócamy się o dostawę.Oni nas odsyłają do kierowcy transportu.
(4 maja) po długim weekendzie o 7-ej rano dzwoni wykonawca i znów mówi,że bloczki nie dotarły.My dzwonimy do firmy i ponownie wykłócamy się o spóźnioną dostawę.Oni skolei znowu odsyłają nas do kierowcy.
(5 maja) o 7-ej rano dzwoni wykonawca : ...bloczki nie dotarły.My dzwonimy do firmy ... itd.
Jest jednak upragnione zakończenie tej historii - bloczki fundamentowe wkońcu docierają na budowę.Chciałoby się krzyczeć NARESZCIE HURRA!
A oto pierwszy kawałeczek ściany fundamentowej JUPI !!!
Z tej radości,że "dzień świstaka" minął wklejam jeszcze jedno z ekipą budującą + mój tato z bratankiem
i jeszcze jedna fotka z szerszej perspektywy...a co mi tam
Dziś miały być bloczki na fundament, obiecane że na 100% będą. Budowlańcy w gotowości czekali i znowu kicha. Wykonawca zdeka wkurzony i wcale mu się nie dziwię,kiedy robotnicy stoją bezczynnie. Zadzwoniliśmy do firmy z zapytaniem dlaczego towar ponownie nie dotarł,a pani każe nam dzwonić do kierowcy,bo to on jest od rozwożenia towaru.
No trochę mi męża zagotowało .Przecież płaciliśmy za bloczki i transport firmie produkującej i to ona powinna wywiązać się z obowiązku dostawy towaru,co nas obchodzi jakiś pan kierowca.
Ale dzwoni mąż uprzejmie do pana kierowcy,a ten mu mówi,że musiałby ten towar załadować w piątek,żeby go przywieźć na wtorek (długi weekend ),a nie mógłby stać tyle dni z obciążeniem 24 tony.To gdzie był pan kierowca kiedy przyjmował zlecenie na transport?! Przecież tam pisze ile towaru jest do przewiezienia.Nie mógł pwiedzieć,że nie da radę być we wtorek ?
Aż strach bierze na taką współpracę,bo mamy jeszcze u nich do odebrania ok. 2000 pustaków.Czy to znaczy,że będą nam to wozić cały miesiąc ???