Jak zwykle... nie różowo
Tydzień oczywiście nie zaczął się różowo jak to zwyczajowo u nas bywa
Strop załatwiliśmy można powiedzieć na rzut beretem od nas, ale czekaliśmy na zwrot kasy z poprzedniej hurtowni. Zbyszek oczywiście, żeby ją odzyskać, musiał wykonać "milion" telefonów. Kiedy w końcu wczoraj pieniądze dotarły na konto okazało się, że nie wszystkie. Brakowało równy 1000 zł . No i oczywiście znów trzeba było dzwonić. Szef hurtowni stwierdził, że "pani Marta musiała się pomylić" i że zaraz wyślą ten brakujący tysiąc.
Dziś zwrot kasy jest już kompletny. Jutro ma przyjechać strop i znów (mamy nadzieję) na budowie zacznie tętnić życie.
Różowo się tydzień nie zaczął, oby jednak skończył się ułożonym stropem